Ikona wyszukiwania

News Section Icon Opublikowane 25.10.2022

Dziś przypada Dzień Ustawy o Ochronie Zwierząt i z tej okazji poprosiliśmy wybitnego polskiego profesora Marcina Urbaniaka o krótką rozmowę na temat aktualnej sytuacji zwierząt hodowlanych w Polsce.

O prof. Marcinie Urbaniaku

Prof. Urbaniak w koszulce Compassion Polska z figurką ośmiornicy

Dr hab. prof. UP Marcin Urbaniak zajmuje się zawodowo kognitywistyką ewolucyjną, filozofią umysłu, aspektami etologii poznawczej i zoopsychologii. Bada zdolności umysłowe zwierząt pozaludzkich w ujęciu porównawczym, dążąc do uzasadnienia, że kręgowce oraz część bezkręgowców dysponuje zbliżonymi stanami, procesami i strukturami poznawczymi. Analizuje również ewolucyjne pochodzenie doznaniowości, świadomości i zachowań społecznych w królestwie zwierząt, ze szczególnym uwzględnieniem zwierzęcej komunikacji, intuicji moralnej oraz percepcji umysłowej.

Nasza wizja i wizjonerzy

Profesor Urbaniak jest również jednym z naszych Wizjonerów zasiadając w naszej międzynarodowej loży razem m.in. z dr Jane Goodall, profesorami: Peterem Singerem, Markiem Bekoffem, Fransem de Waalem, Dave Goulsonem, Raj Patelem, Carlem Safiną czy arcybiskupem Desmondem Tutu (zm. 2021) i ponad 300 innymi, wybitnymi osobistościami.

Okładka raportu Wizja sprawiedliwego rolnictwa i systemu żywnościowego

Pilnie potrzebujemy nowej wizji przyszłości dla żywności i rolnictwa, która poprawi zdrowie ludzkości i samej planety. Nasza wizja wyraża dążenie do przyjęcia na całym świecie polityki żywnościowej i rolnej, która szanuje i chroni interesy ludzi, zwierząt i planety. Więcej szczegółów dotyczących naszej Wizji znajdziesz tutaj. Wszyscy nasi Wizjonerzy i Wizjonerki są zjednoczeni w swoim pragnieniu urzeczywistnienia tej Wizji i zgodzili się pisemnie ją poprzeć jako wyraz swojego nieustającego poparcia dla działań organizacji Compassion in World Farming.

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z profesorem Urbaniakiem!

Rozmowa z prof. Urbaniakiem

Compassion Polska: Dlaczego wspiera Pan organizację Compassion in World Farming Polska?

Prof. Urbaniak: Muszę cofnąć się do początku mojego zainteresowania działaniami Compassion, który bardzo dobrze pamiętam, gdyż było to jesienią 2015 roku, gdy zbierałem materiały do naukowej publikacji na temat dewastacji środowiska naturalnego przez intensywne, wielkopowierzchniowe hodowle zwierząt.

Sam pomysł na taką publikację wziąłem stąd, iż zawodowo zajmuję się m.in. dobrostanem zwierząt oraz metodami zapobiegania okrucieństwu wobec różnych grup zwierząt. Badając i rozpowszechniając informacje o terrorze, jaki panuje w chowie intensywnym, szukałem dodatkowych uzasadnień przeciwko fermom przemysłowym, które wychodziłyby poza argumentację o niewyobrażalnym cierpieniu krów, świń czy kur.

Jako że zawodowo zajmuję się też katastrofą ekologiczno-klimatyczną, zacząłem analizować wpływ chowu przemysłowego zwierząt oraz przemysłu paszowego na ekosystemy leśne, morskie i całą bioróżnorodność fauny oraz flory, w tym na jakość gleb, wód gruntowych, na stan powietrza w sąsiedztwie ferm, a także analizowałem wpływ monokulturowych uprawy i pestycydów oraz produkcję mączki rybnej na lokalnych mieszkańców i ich stan zdrowia w różnych częściach świata.

Bardzo szybko natrafiłem - właśnie jesienią 2015 - na świeżą publikację na rynku polskim, wszystkie te kwestie omawiającą. Była nią książka "Farmagedon", która okazała się dla mnie prawdziwym objawieniem i zarazem wywarła przygnębiające wrażenie, które świetnie pamiętam do dzisiaj. To głównie dzięki śledztwu Philipa Lymbery'ego i Isabelli Oakeshott dotarłem do wielu artykułów, które następnie przestudiowałem, a w efekcie opublikowałem w 2016 roku autorską pracę naukową "Factory Farming Versus Environment and Society" w międzynarodowym czasopiśmie naukowym "Problems of Sustainable Development".

Jednocześnie, od jesieni 2015 z wielkim zainteresowaniem zacząłem śledzić działalność Philipa Lymbery'ego wraz z całą aktywnością organizacji Compassion, której filozofia okazała się bardzo bliska moim zawodowym działaniom, prywatnym przekonaniom i zaangażowaniu aktywistycznemu. Tak więc - również jako weganin - gorąco wspieram kampanie na rzecz znakowania żywności odzwierzęcej, zakończenia długodystansowego transportu żywych zwierząt oraz zakończenia hodowli klatkowej, które postrzegam jako przemyślane i realnie skuteczne kroki ku wygaszaniu przemysłowej eksploatacji zwierząt gospodarskich.

Podobnie jestem wielkim zwolennikiem kampanii Zatrzymać Maszynę, która uświadamia, jak bardzo dewastujące przyrodę jest przemysłowe rolnictwo maszynowe, najczęściej wspierane intensywną, zabójczą chemizacją upraw.

Bardzo bliska memu sercu jest kampania Przerybane - przeciwko podwodnym, przemysłowym fermom ryb i ośmiornic oraz przeciwko nadmiernemu przełowieniu ryb, co łączy się z kilkoma prywatnymi wątkami: po pierwsze, zawodowo z wielkim zainteresowaniem badam zakres zdolności poznawczych ryb i głowonogów oraz osobno percepcję i nocycepcję u głowonogów, stawonogów - w tym skorupiaków - oraz ryb. Od strony ekologiczno-dobrostanowej, analizuję i nagłaśniam także problem zanieczyszczenia wód morskich antropogenicznym hałasem oraz plastikiem.

Po drugie, zupełnie prywatnie, mam ogromny sentyment do wszelkiej fauny wodnej, gdyż w czasach jeszcze licealnych, będąc w klasie o profilu biologicznym i działając w kołach amatorów akwaterrarystyki, planowałem na poważnie studiować oceanologię lub biologię morską, kierując się młodzieńczymi pasjami. Ostatecznie ukończyłem edukację w innej dyscyplinie, ale dawny sentyment pozostał.

Zatem moje wspieranie Compassion in World Farming Polska ma wiele przyczyn: naukowo-badawczych, aktywistycznych, a nawet prywatnych, emocjonalnych.

Jak ocenia Pan polską Ustawę o Ochronie Zwierząt?

Biorąc pod uwagę ćwierć wieku jej funkcjonowania, oceniam Ustawę zdecydowanie krytycznie jako zbiór przepisów stwarzających pozory ochrony zwierząt, który to zbiór od dawna wymaga koniecznych zmian czy nowelizacji z powodu swej praktycznej niefunkcjonalności, wewnętrznych niespójności oraz braku merytorycznych aktualizacji w obliczu szybkiego postępu w naukach o organizmach zwierzęcych, o ich dobrostanie, podmiotowości, potrzebach itd.

Ponieważ uzasadnienie mojej odpowiedzi wymagałaby bardzo rozległych rozważań, streszczę się do kilku tylko przykładów. Co rzuca się w oczy od razu, to pierwszy artykuł pierwszego rozdziału, od którego zaczyna się cała Ustawa, czyli słynna sentencja "zwierzę jako istota zdolna do odczuwania cierpienia nie jest rzeczą". Niestety, w kolejnych przepisach Ustawy permanentnie pojawiają się treści, które mniej lub bardziej jawnie urzeczowiają kolejne grupy zwierząt, jak np. ustawowe zezwolenie na okrucieństwo przedmiotowej eksploatacji gatunków w przemyśle futerkowym lub rozrywkowym, czyli ustawowa akceptacja męczenia zwierząt w cyrkach.

Co gorsza, Ustawa w moim przekonaniu demoralizująco wzmacnia przedmiotowo-instrumentalną postawę wobec zwierząt, bowiem relatywizuje zakres i precyzję przepisów pod kątem komercyjnej użyteczności danej grupy zwierząt. Przykładowo, zwierzęta przeznaczone do chowu przemysłowego lub na ubój rytualny są potraktowane skandalicznie jako merkantylny zasób albo inwentarz, w porównaniu z widocznym faworyzowaniem zwierząt domowych, chociaż podmiotowość tych wszystkich grup zwierząt w Ustawie - mimo braku obiektywizmu - nadal nie jest w żadnej mierze respektowana.

Paradoksalnie jedyny aspekt, w jakim Ustawa jest wewnętrznie spójna, to jednakowy i konsekwentny brak elementarnego poszanowania dobrostanu oraz podmiotowości każdej wymienionej w Ustawie grupy zwierząt. Nie będę już wspominał o sprzeczności Ustawy o ochronie zwierząt na przykład z Ustawą o ochronie zwierząt wykorzystywanych laboratoryjnie, czyli w celach naukowych, lub z Ustawą o prawie łowieckim, gdzie systemowo odmawia się jakiejkolwiek suwerenności dzikim zwierzętom, nie wspominając o absurdzie troski o zwierzęta poprzez ich dosłowne zabijanie.

Podsumowując, Ustawa o ochronie zwierząt wymaga jak najszybszej, przemyślanej i fachowej nowelizacji.

Co naukowcy i naukowczynie mogą zrobić, żeby zmienić świat?

Przede wszystkim - częściej i odważniej wychodzić ze swojej gabinetowo-akademickiej bańki i dzielić się ze społeczeństwem specjalistyczną wiedzą, która może realnie poprawić sytuację wybranych grup zwierząt albo nawet otaczających nas ekosystemów.

Badacze posiadają adekwatne argumenty, aby podnosić społeczną świadomość i wrażliwość na problemy ekologiczne, klimatyczne, ale też zagadnienia dobrostanowe i prawną ochronę różnych podmiotów pozaludzkich. Bez rzetelnej wiedzy nie wywrzemy presji na polityków, producentów i decydentów, aby dokonali strategicznie istotnych zmian systemowych; nie zmobilizujemy opiekunów zwierząt do wyostrzonej uważności; nie wyposażymy aktywistów w narzędzia efektywnego działania; zaś codziennych konsumentów nie przekonamy do porzucania szkodliwych przekonań i przyzwyczajeń na rzecz dobrych praktyk.

Krótko mówiąc, na środowisku naukowym spoczywa społeczna odpowiedzialność, wynikająca z posiadania wąskie, specjalistycznej wiedzy, aby tą wiedzą publicznie się dzielić, aby twórczo przemieniać teorie w działalność, czyli w realną pomoc i faktyczną ochronę tych, którzy wymagają naszej opieki. Badacze posiadają wymagane zasoby - analizy, badania, teksty, obserwacje, dane jakościowe oraz ilościowe - aby pośrednio lub bezpośrednio ratować życia innych istot.

Niestety z jednej strony wielkim problemem jest dramatyczna obojętność i brak chęci naukowców do prywatnego angażowania się w kwestie społeczne, a z drugiej strony - widoczny brak autorytetu uczonych i nieliczenie się z opinią ekspertów, zwłaszcza przez polityków. W naszym rodzimym środowisku akademickim mógłbym wskazać zaledwie pojedyncze osoby z kilkunastu polskich instytucji naukowych, które nie lekceważą problemów, dotyczących zwierząt, biosfery czy klimatu i w sposób ciągły działają społecznie lub medialnie. Jest to niezwykle frustrująca sytuacja.

Jakiego świata by Pan sobie życzył dla zwierząt hodowlanych i jaka zmiana jest najpilniejsza?

Jeśli chodzi konkretnie o zwierzęta hodowlane, to życzyłbym sobie, aby ta uprzedmiotawiająca, abstrakcyjna kategoria zniknęła raz na zawsze z naszej cywilizacji, która jest w stanie funkcjonować na bazie diety roślinnej; zrównoważonego, ekologicznego rolnictwa oraz energetyki jądrowej, uzupełnianej odnawialnymi źródłami energii.

Życzyłbym sobie całkowitego zaniku holokaustu zwierząt, eufemistycznie zwanego intensywnym chowem przemysłowym, tak aby procentowe proporcje udomowionych kręgowców hodowlanych względem kręgowców dziko żyjących w skali światowej były odwrócone - nie obecne, zatrważające 60 proc. hodowlanych wobec 4 proc. dzikich.

Która zmiana jest moim zdaniem najpilniejsza? Po pierwsze, systemowy, całkowity zakaz hodowli zwierząt futerkowych. To problem, w który bywam bezpośrednio zaangażowany, co pewien czas konfrontując się medialnie ze środowiskiem właścicieli ferm futerkowych.

Po drugie, równolegle najpilniejszy jest całkowity zakaz obecnej hodowli klatkowej - mam tutaj na myśli zakaz używania klatek w odniesieniu do kur niosek, a także zakaz stosowania klatek porodowych oraz kojców indywidualnych dla świń i dla cielaków. Klatkowa izolacja zwierzęcia od swoich dzieci, od matki czy też stłoczenie w ciasnej klatce wielu zwierząt jest niewyobrażalną torturą, która nie ma absolutnie żadnego racjonalnego uzasadnienia.

Potworny fakt, który łączy przemysł futerkowy z "produkcją" najtańszych jajek oraz z przemysłem mleczarskim i przemysłem mięsnym, to właśnie użycie w różnych celach owych klatek, które muszą zostać systemowo zakazane. Być może umożliwi to realna, instytucjonalna ochrona zwierząt, która - mam nadzieję - kiedyś stanie się w naszym kraju wartością konstytucyjną i będzie reprezentowana przez odrębne służby, wspomagane samodzielnym organem państwowym.

Czy w przyszłości będziemy wciąż jeść zwierzęta?

Jak już przed chwilą wspomniałem, jesteśmy w stanie żyć w oparciu o zrównoważone, ekologiczne i odnawialne źródła produkcji żywności oraz energii, pozbawione eksploatacji zwierząt hodowlanych. Jeżeli rozwój społecznej moralności i świadomości przyspieszy, a władza polityczno-gospodarcza będzie na poważnie traktować wiedzę, dotyczącą faktycznych potrzeb dobrostanowych zwierząt, jak również informacje o katastrofie klimatyczno-środowiskowej i szóstym masowym wymieraniu bioróżnorodności, to możliwy jest postęp ku powszechnej, taniej, zdrowej, niskoemisyjnej, ekologicznej i przede wszystkim etycznej diecie roślinnej.

Zapewne konieczne są konkretne, stopniowe reformy, wspomagane intensywnymi dofinansowaniami lokalnych, zrównoważonych czy permakulturowych inicjatyw producentów żywności roślinnej. Pojawiają się również start-upy, produkujące tanio i ekologicznie mięso z owadów, jednak po pierwsze, to wciąż jest spożywanie zwierząt, a po drugie, mam spore wątpliwości czy owady w masowych hodowlach byłyby traktowane w sposób etyczny. Zbyt długo zajmuję się zagadnieniami nocycepcji, wrażeniami bólowymi i procesami poznawczymi wśród bezkręgowców, aby bez żadnych wątpliwości zaakceptować intensywną hodowlę owadów.

Dodam jednak, że zajmując się też zawodowo ewolucyjno-kulturowymi uwarunkowaniami umysłu ludzkiego, zdaję sobie aż za dobrze sprawę z tego, jak opornie idzie nam przełamywanie wygodnych nawyków, przyzwyczajeń czy stereotypów, które bywają bardzo szkodliwe dla zwierząt pozaludzkich. Z tego powodu obawiam się, czy realnie kiedykolwiek jako gatunek odejdziemy całkowicie od spożywania ciał oraz wydzielin innych gatunków zwierząt. Jestem tutaj głęboko sceptyczny.

Globe

Używasz przestarzałej przeglądarki, której nie obsługujemy. Uaktualnij swoją przeglądarkę, aby poprawić bezpieczeństwo.

Jeśli masz więcej pytań na ten temat lub inną sprawę, skontaktuj się z nami pod adresem kontakt@ciwf.pl. Na wszystkie pytania odpowiadamy w ciągu dwóch dni roboczych. Jednak ze względu na dużą liczbę korespondencji, jaką otrzymujemy, czasami może to potrwać nieco dłużej. Prosimy, poczekaj aż odpowiemy na Twoje pytanie. Ewentualnie, jeśli Twoje zapytanie jest pilne, możesz skontaktować się z nami bezpośrednio dzwoniąc pod numer +48 22 428 23 56  (od poniedziałku do piątku od 9 do 17:30).