Dziś w Unii Europejskiej – w tym w Polsce - wchodzą w życie przepisy zakazujące rutynowego (zapobiegawczego) stosowania antybiotyków u zwierząt hodowlanych. Nowy raport opublikowany przez Europejski Sojusz na rzecz Zdrowia Publicznego (European Public Health Alliance - EPHA) ujawnia, że mimo trzyletniego okresu na wprowadzenie zmian, państwa członkowskie UE prawdopodobnie nie będą w stanie wdrożyć nowych przepisów.
Nowe przepisy prawne, które zostały przyjęte w 2018 r., mają na celu powstrzymanie zapobiegawczego stosowania antybiotyków, stosowanych często bez wyraźnej medycznej potrzeby na grupach zdrowych zwierząt, które w okropnych warunkach panujących na fermach mogłyby zachorować. Nowy raport pokazuje jednak, że wiele państw członkowskich - i sektor hodowlany UE jako całość - nadal nie polepszyło warunków hodowli na tyle, by móc zaprzestać tej szkodliwej praktyki.
Jak wygląda sytuacja w Polsce?
W raporcie (powołując się na dane z Europejskiej Agencji Leków) szacuje się, że zużycie środków przeciwdrobnoustrojowych do celów weterynaryjnych spadło o 43,2% w ciągu ostatnich 10 lat w Unii. Ale nie w Polsce – tu zużycie antybiotyków i pozostałych leków w hodowli cały czas wzrasta od lat! Porównano 31 europejskich krajów. Polska jest na niechlubnym II miejscu (po Hiszpanii) jeśli chodzi o zużycie przeciwdrobnoustrojowych leków weterynaryjnych w ujęciu całościowym – ponad 853 tony antybiotyków i leków rocznie podanych zwierzętom w hodowli! Polska jest także na II miejscu (zaraz po Cyprze) pod względem zużycia środków przeciwdrobnoustrojowych liczonych na kg masy ciała zwierzęcia i w odniesieniu do ich liczebności - 187,9 mg/PCU.
W raporcie EPHA czytamy m. in., że polska sprzedaż antybiotyków weterynaryjnych stanowi 15,4% sprzedaży wszystkich sprzedaży antybiotyków weterynaryjnych w 31 krajach europejskich objętych systemem ESVAC (Europejski Nadzór nad Weterynaryjnym Spożyciem Substancji Przeciwbakteryjnych), mimo że według wskaźnika PCU (biorącego pod uwagę zarówno liczbę, jak i masę zwierząt) polskie zwierzęta hodowlane stanowią jedynie 7,3% wszystkich europejskich zwierząt hodowlanych w tych krajach.
Autorzy raportu, powołując się także na dane JIACRA (Międzyagencyjnej Analizy Konsumpcji i Oporności Antybiotykowej) pokazują, że aż 72% sprzedawanych antybiotyków w Polsce jest przeznaczona dla zwierząt, a tylko 28% dla ludzi. Ponadto, około 93,4% antybiotyków weterynaryjnych stosowanych w Polsce jest wykorzystywanych do leczenia grupowego (czyli podawania antybiotyków całym grupom hodowanych zwierząt), co stanowi wyjątkowo wysoki odsetek. Tak wysoki procent zużycia antybiotyków w leczeniu grupowym sugeruje, że w Polsce stosowanie antybiotyków nie jest wystarczająco ukierunkowane na chore jednostki i jest raczej wykorzystywane jako narzędzie prewencyjne w hodowli.
Co to oznacza dla ludzi?
Niepotrzebne stosowanie antybiotyków w hodowli stanowi także zagrożenie dla zdrowia ludzkiego. Systematyczne nadużywanie antybiotyków w medycynie ludzi i zwierząt osłabia zdolność do leczenia infekcji zagrażających życiu. Eksperci przewidują, że do roku 2050 z powodu infekcji bakteryjnych opornych na antybiotyki, na całym świecie może umierać 10 milionów ludzi rocznie. Im więcej antybiotyków stosuje się w rolnictwie, tym większa będzie oporność bakterii. Antybiotyki są niezbędnym fundamentem medycyny ludzkiej i zwierzęcej i na całym świecie istnieje ogromna obawa odnośnie tego, że niedługo staną się bezużyteczne z powodu coraz bardziej opornych bakterii.
- Odporność na antybiotyki wzrasta do niebezpiecznie wysokiego poziomu we wszystkich częściach świata... Bez pilnych działań zmierzamy do ery postantybiotykowej, w której powszechne infekcje i drobne urazy mogą ponownie zabijać
– twierdzi Światowa Organizacja Zdrowia.
Jeśli sektor hodowlany nie dostosuje się do nowych regulacji unijnych, ważne procedury medyczne, takie jak wymiana stawu biodrowego, chemioterapia nowotworów, przeszczepy organów i leczenie wcześniaków mogą stać się znacznie bardziej niebezpieczne.
Szacuje się również, że jeśli do 2050 roku świat nie zmieni radykalnie sposobu stosowania antybiotyków, oporność na środki przeciwdrobnoustrojowe zabije więcej ludzi niż dziś rak. Ponad 1,2 mln osób zmarło na świecie w 2019 r. z powodu zakażeń wywołanych przez bakterie odporne na antybiotyki. Jest to więcej niż roczna śmiertelność z powodu malarii lub AIDS.
Recepta jest prosta: mniej zwierząt, wysoki dobrostan
Skąd wiemy, że sektor hodowlany nie jest przygotowany na przyjęcie przepisów? Niektóre szkodliwe dla zdrowia zwierząt praktyki, które wymagają potem podawania im środków przeciwdrobnoustrojowych, są przez hodowców nadal stosowane. Na przykład, gdy prosięta są wcześnie odsadzane od matki, często cierpią na biegunkę, która musi być leczona przy użyciu znacznych ilości środków przeciwdrobnoustrojowych. Zamiast odejść od praktyki wczesnego odstawiania prosiąt od matki, hodowcy kontynuują tę praktykę w całej Europie, co gwarantuje, że poziom stosowania środków przeciwdrobnoustrojowych nie zmniejszy się, aby spełnić nowe normy UE.
Podobna sytuacja jest widoczna w przypadku wykorzystywania szybko rosnących ras kurczaków mięsnych. Dane holenderskie pokazują, że szybko rosnące ptaki otrzymują przeciętnie znacznie więcej środków przeciwdrobnoustrojowych na jednego ptaka niż ptaki wolniej rosnące. Dalsze hodowanie ras szybko rosnących oznacza więc, że nadal będą podawane podobne ilości środków przeciwdrobnoustrojowych.
Kolejny problem dotyczy intensywnej hodowli cieląt. Jej kontynuacja w obecnym kształcie jest również sprzeczna z nowym prawodawstwem UE. Według opinii Europejskiej Agencji Leków i Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), w intensywnych hodowlach cieląt "ryzyko chorób jest wysokie, a stosowanie środków przeciwdrobnoustrojowych w gospodarstwie jest bardzo wysokie". Jeśli nie nastąpią zmiany w sposobie hodowli, oczywiste jest, że stosowanie środków przeciwdrobnoustrojowych będzie również kontynuowane w niezmienionym tempie.
Nasz komentarz
Aby spełnić wymogi nowego unijnego prawodawstwa, musimy zmienić sposób hodowli zwierząt: hodować ich dużo mniej w lepszych systemach, tj. zorientowanych na zdrowie zwierząt, tj. takich, w których dobry stan zdrowia zwierząt jest ich nieodłącznym elementem. W takiej hodowli zwierzęta nie przebywałyby w ścisku i zatłoczeniu - co jest czynnikiem ryzyka dla rozprzestrzeniania się i rozwoju chorób zakaźnych – oraz hodowane w mniejszej liczbie miałyby warunki, by wyrażać swoje naturalne zachowania (co zmniejszyłoby poziom ich stresu, będący kolejnym czynnikiem zdrowotnego ryzyka). Systemy zorientowane na zdrowie nie pozwalałyby również na wczesne odsadzanie prosiąt i uniemożliwiałyby hodowlę ras szybko rosnących.
- Zdrowie zwierząt jest nierozerwalnie związane ze zdrowiem nas, ludzi. Powinniśmy nieustannie przypominać o tym polskiemu rządowi i polskim hodowcom, którzy dla naszego i własnego dobra muszą przestrzegać nowego, bardzo potrzebnego unijnego prawa. Obecne pandemiczne czasy świetnie pokazują nam, jaką katastrofą mogą skutkować zaniedbania w sferze ochrony zdrowia
– komentuje nasza prezeska, Małgorzata Szadkowska.