Ikona wyszukiwania

News Section Icon Opublikowane 29.11.2020

Dziś świętujemy Światowy Dzień Jaguara. Czy los tych imponujących, coraz rzadziej spotykanych zwierząt jest w jakiś sposób powiązany z losem zwierząt hodowlanych – takich jak świnie, kury czy krowy? Oczywiście. Pisze o tym prezes Compassion in World Farming – Philip Lymberry.

Międzynarodowy Dzień Jaguara to święto przypominające nam o największym dzikim kocie obydwu Ameryk. Jaguar jest tzw. gatunkiem osłonowym – czyli gatunkiem, którego ochrona pociąga za sobą ochronę wielu innych, współwystępujących gatunków (oraz ich siedlisk). Jest więc niezwykle ważny dla ekosystemu. Niestety, populacja jaguara zmniejsza się drastycznie z roku na rok – w ciągu ostatnich 50 lat straciliśmy aż 95% populacji tego dzikiego kota.

Co grozi jaguarowi?

W pięknej, animowanej formie odpowiedź daje nam film Greenpeace International, zatytułowany „There’s monster in my kitchen” (w wolnym tłumaczeniu: „W mojej kuchni jest jakiś potwór”). Dlaczego jaguar pojawia się w kuchni głównego bohatera filmu? I kto tak naprawdę jest tytułowym „potworem”? Polecamy sprawdzić to na własne oczy…

Wpływ przemysłowej hodowli zwierząt na środowisko naturalne to zagrożenie, na które zwracamy uwagę od dawna – m.in. w ramach naszej kampanii Farmagedon. Swoimi refleksjami na temat filmu dzieli się z nami Philip Lymberry, prezes Compassion in World Farming:

Mięso to gigantyczny biznes i jest produkowane na skalę, której nasza planeta nie jest w stanie udźwignąć. O cenie „taniego” mięsa przekonałem się naocznie w Brazylii, gdzie przez przemysłową hodowlę niszczone są resztki najcenniejszych skarbów świata natury.  
Brazylia to dom dla połowy z pozostałych na świecie 15 tysięcy jaguarów. To właśnie ochrona środowiska w Brazylii jest kluczem do przeżycia tego gatunku. Kiedy ludzie myślą o procesie wylesiana, wydaje im się często, że lasy wycinane są na potrzeby domów i pól uprawnych dla ludzi. Nic bardziej mylnego.
W rzeczywistości, głównym czynnikiem napędzającym proces wylesiania Brazylii jest uprawa soi i kukurydzy – przede wszystkim na potrzeby miliardów zwierząt hodowanych na całym świecie. To te uprawy są odpowiedzialne ze ciągłe ograniczanie naturalnych siedlisk zwierząt.

Czy „winną” całego zamieszania jest więc soja, obecna w wielu produktach dla wegan i wegetarian?

Gdyby te uprawy były uprawiane bez pestycydów, bez monokultur, z mieszanym płodozmianem, na istniejących gruntach rolnych – byłoby lepiej. Gdyby grunty te produkowały żywność bezpośrednio dla ludzi - byłoby znacznie lepiej. Soja jest cudowną rośliną uprawną, pełnowartościowym źródłem białka dla ludzi. Mimo to ogromna większość soi trafia do Europy na paszę dla zwierząt - z czego 35 milionów ton rocznie, głównie na paszę dla zwierząt hodowanych przemysłowo.

Winne nie są więc soja czy kukurydza, ale sposób, w jaki są uprawiane oraz przeznaczenie tych upraw. Gdybyśmy nie karmili nimi milionów zwierząt hodowlanych, ale przeznaczyli ich plony na wyżywienie ludzi – moglibyśmy znacznie ograniczyć problem głodu na świecie.

Ile osób wie, że w ciągu ostatnich 50 lat, od czasu powszechnego przyjęcia modelu hodowli przemysłowej zwierząt, całkowita liczba dzikich ssaków, ptaków, gadów, płazów i ryb na całym świecie spadła o ponad dwie trzecie?

- pyta retorycznie Philip Lymberry.

Na szczęście, nie jest za późno, by to zmienić. Jak pokazała nam pandemia Covid-19, tylko poprzez ochronę zwierząt i środowiska możemy właściwie chronić ludzi. A to oznacza zakończenie hodowli przemysłowej. Powinniśmy zakończyć ją dla dobra jaguarów, kurczaków, świń, krów i wreszcie – ludzi oraz naszej planety.

Zachęcamy do dołączenia do naszego apelu o zakończenie hodowli przemysłowej. Wspólnie możemy przekonać do tego ONZ, Bank Światowy oraz polski rząd. Nie możemy czekać. Zmianę trzeba rozpocząć teraz.

Globe

Używasz przestarzałej przeglądarki, której nie obsługujemy. Uaktualnij swoją przeglądarkę, aby poprawić bezpieczeństwo.

Jeśli masz więcej pytań na ten temat lub inną sprawę, skontaktuj się z nami pod adresem kontakt@ciwf.pl. Na wszystkie pytania odpowiadamy w ciągu dwóch dni roboczych. Jednak ze względu na dużą liczbę korespondencji, jaką otrzymujemy, czasami może to potrwać nieco dłużej. Prosimy, poczekaj aż odpowiemy na Twoje pytanie. Ewentualnie, jeśli Twoje zapytanie jest pilne, możesz skontaktować się z nami bezpośrednio dzwoniąc pod numer +48 22 428 23 56  (od poniedziałku do piątku od 9 do 17:30).