Opublikowane 01.06.2020
Dziś świętujemy Dzień Dziecka. Korzystamy z okazji, by pokazać Wam dzieciństwo z perspektywy prosięcia w hodowli przemysłowej.
Prosięta w hodowli przemysłowej nie mają dzieciństwa. Okrucieństwa tego chowu zaznają juz na bardzo wczesnym jego etapie, kiedy to zaledwie kilkudniowym młodym obcina się ogony.
Prosięta, takie jak Mimi nigdy nie dowiedzą się, jak wygląda prawdziwa troska matki, gdyż ta uwięziona jest w kojcu, w którym ledwie może wstać i się polożyć. Nie może zbudować gniazda, jak zrobiłaby to w naturze, nie może chronić swoich młodych przed niebezpieczeństwem, żyje w ciągłej frustracji, sprowadzona do roli podajnika mleka.
Argumentem hodowców za stosowaniem kojców porodowych jest nadal twierdzenie, że to ochrona prosiąt przed zgnieceniem przez maciorę. Tymczasem nawet w hodowlach stosujących kojce porodowe takie wypadki mają miejsce, a ich liczba bywa porównywalna, a czasem nawet większa od tej, z jaką mamy do czynienia w systemach, w których samice mają swobodny dostęp do młodych.
Podpisz petycję przeciw stosowaniu kojców porodowych w hodowli świń >>
Prosięta w hodowli przemysłowej nie maja warunków do zabawy, nie mogą ryć, odkrywać otoczenia, które jest jałowe i nie oferuje żadnych bodźców.
W wieku zaledwie kilku tygodni oddziela się je od matek i przenosi do kojców zbiorowych, gdzie czeka je krótkie dorastanie i los ich matek lub tuczników mięsnych.
Inna droga jest możliwa. W wielu krajach europejskich z powodzeniem stosuje się alternatywne systemy hodowli, gdzie świnie mają dostęp do wybiegu, matka może swobodnie odchować swoje młode, a prosięta mogą normalnie się rozwijać, gdzie nikt nie obcina im ogonków...
Zobacz wideo, przedstawiające jedną z organicznych hodowli w Wielkiej Brytanii: